Od informatyki matematycznej przez projektowanie graficzne po renowację neorenesansowego budynku mieszkalnego w centrum Brna. Cały swój wolny czas poświęca architekturze i ma za sobą wiele udanych renowacji mieszkań i domów. Aby ułatwić realizację własnych pomysłów architektonicznych, opracował oprogramowanie Navigo3, które jest obecnie używane przez biura architektoniczne i projektowe w kraju i za granicą. W wywiadzie z Petrem Humlíčkiem.
W jaki sposób osoba, która studiowała informatykę matematyczną, nawiązuje relacje z architekturą?
Początkowa decyzja o pójściu na informatykę wynikała trochę z tego, że nie wiedziałem, co chcę robić. Byłem całkiem dobry z matematyki, komputery były modne w latach 90-tych, więc nie myślałem o niczym innym. Ale moje zainteresowanie designem narodziło się prawdopodobnie wcześniej. Mniej więcej w czasie zamachu stanu mój ojciec – fizyk – po raz pierwszy otrzymał pozwolenie na wyjazd do Stuttgartu na rok do Instytutu Maxa Plancka. To była wielka przyjemność dla mnie i mojego brata, kiedy wysłał nam stamtąd kartkę świąteczną wydrukowaną na drukarce laserowej. W tamtych czasach nie było nic podobnego. Myślę, że został stworzony w TeX-u. Zachwycił mnie – miał prawdziwą czcionkę, nie taką jak podczas pisania na maszynie do pisania. Był to naprawdę gładki krój pisma, a sposób, w jaki został wydrukowany na maszynie laserowej, wyglądał jak książka. Potem na studiach przypadkowo kupiłem książkę o wydawnictwie Ventura, napisaną przez Petra Koubský’ego. Przeczytałem tę książkę jednym tchem. A potem dostałem instalatory Ventura od kolegi ze studiów. Uroczyście zainstalowałem go z dyskietek i po raz pierwszy pozwoliłem niektórym literom wypaść z dyskietek bez powodzenia.
Czy kiedykolwiek używałeś go w praktyce?
Oczywiście, że tak! Mój przyjaciel przyprowadził mnie do redakcji magazynu Computer. Pomyślałem, że napiszę kilka artykułów, ale redakcja była tak mała, że redaktorzy sami sadzili magazyn. A ponieważ bardzo mnie to interesowało, nauczyłem się wszystkiego w ciągu dwóch tygodni i byłem w stanie od razu ustawić teksty. Pomogło mi również to, że zacząłem uczęszczać na zajęcia z projektowania graficznego na studiach, więc zacząłem uczęszczać na zajęcia z typografii, aby zrozumieć czcionki. Potem, w młodszej klasie liceum, dostałem możliwość założenia magazynu za pieniądze, więc mój partner i ja założyliśmy Omega Design. Mieliśmy wizję, że co miesiąc będziemy dostawać pieniądze na ten magazyn i że będziemy bawić się komputerami. Ostatecznie otrzymaliśmy znacznie mniej niż początkowo zakładaliśmy, ale nadal miałem ochotę i chęć wypróbowania studia graficznego. Zrozumiałem, że to jest to, co chcę robić – po prostu kreatywne rzeczy.
Powiedziałeś, że twój tata był fizykiem, prawdopodobnie nie odziedziczyłeś po nim tego zainteresowania…
Masz rację, nie miałem zbyt wiele przykładów w domu – mój tata, jako fizyk, jest osobą kreatywną, ale w inny sposób, nie ma zbyt wiele relacji z projektowaniem. Mama może i chciałaby to robić, ale nigdy nie miała okazji, była urzędniczką i zajmowała się rodziną. Dla mnie była to raczej suma wszystkich okazji, które jakoś szczęśliwie się połączyły. Zaletą było to, że grafika komputerowa lub ogólnie przetwarzanie komputerowe było nadal rzadkością w latach 90-tych, nie każdy wiedział, jak to zrobić. Dzięki temu byliśmy w stanie zarobić na samochód w dwa miesiące. Zwykle już się to nie zdarza.
A krok od projektowania graficznego do architektury?
Równolegle do mojego zainteresowania projektowaniem graficznym, zaczął rozwijać się mój związek z architekturą. Architekt Jan Konečný bardzo mi pomógł. Przyjeżdżał do Omegi, by tworzyć wizualizacje projektowanych przez siebie stoisk targowych i domów. Wtedy też prawie nikt nie robił wizualizacji, a ja zacząłem się od niego uczyć. Studio 3D opanowałem stosunkowo szybko, choć oczywiście naiwnie.
Spędzałem dni i noce z Konecnym, ponieważ miał bardzo skomplikowane zarządzanie czasem. Na przykład zadzwonił rano, mówiąc, że wróci za godzinę, a ostatecznie przyjechał trzy dni później. A potem musiał wykonać pracę z dnia na dzień. Dzięki niemu zacząłem postrzegać architekturę nieco inaczej. Na początku odebrałem to tak, jak wiele osób, które patrzą tylko na efekt zewnętrzny, wrażenie fasady. Stopniowo jednak zacząłem skupiać się na istocie, na tym, dlaczego coś jest zrobione, jak działa plan piętra, jakie są proporcje budynku. W tym czasie znajdowaliśmy się w domu z lat trzydziestych, a Konečný wyjaśnił mi, że okno, przy którym siedziałem, odpowiadało mu i zacząłem dostrzegać, jak wspaniały był ten dom. Później zacząłem zauważać różne szczegóły – na przykład trawertynowe panele wokół schodów, których nigdy wcześniej nie zauważyłem. nie zauważył. I zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę to wszystko było dobre.
Gdzie w takim razie podziała się praktyczna implementacja?
W miarę rozwoju firmy potrzebna była nowa siedziba. W końcu wyrwaliśmy się z naszej kawalerki do piwnicy, gdzie kiedyś znajdował się dom węglowy. To była szalona przestrzeń, mieliśmy ściany wypiaskowane do cegły, a ponieważ byliśmy fanami wszelkiego rodzaju urządzeń, włożyliśmy około trzydziestu ton żelaza. Zrobiliśmy podłogę z kawałków blachy, zamiast niektórych było szkło, a pod spodem lustro, które odwróciło cały pokój do góry nogami. Mieliśmy około pięćdziesięciu wariacji na temat tego, jak zrobić podstawę stołu. Potem pomyśleliśmy o podwieszeniu stołów pod sufitem, co okazało się świetnym pomysłem, ponieważ nic nie wisiało od dołu. Architekci, którzy go widzieli, nazwali go żelazną konstrukcją. W rzeczywistości był to pierwszy przemysł w Brnie, na przykład Vaňkovka czekała kilka lat po nas.
Zastanawiam się, czy żałowałeś, że nie studiowałeś architektury…
Nie patrzę na to w ten sposób. Miałem szczęście poznać wspaniałych ludzi. A także, że poznałem moją żonę, która bardzo lubi architekturę. Myślała o studiach w tym kierunku, ale ostatecznie zdała sobie sprawę, że to ciężka praca i zajęła się inżynierią strukturalną i mostami. Jej pradziadkiem był słynny Vladimír Mareček, który uratował Zjednoczone Zakłady Rzemieślnicze przed bankructwem. Jej ojciec projektuje autostrady, więc związek z architekturą jest w tej rodzinie ogromny, a ja potrzebowałem miejsca, w którym mógłbym się uczyć.
Nie możesz nie zauważyć małej budowli z klocków Lego za tobą, co to jest?
Jest to rodzaj funkcjonalistycznego domku w Highlands, o którym marzyłem przez dziesięć lat. Niedawno w końcu udało mi się ją kupić. Dom jest konsumowany, ale bez negatywnej interwencji. Robię więc tutaj małą wizualizację. Lego ma jeden problem – nie zostało zaprojektowane do budowy architektonicznej, więc nie ma dobrego stosunku klocków do liczby. Modele są pewnym kompromisem, zwłaszcza że nie chcę, aby były duże. Ta konkretna willa w modelu wygląda na nieco większą i bardziej przestronną.
Przypuszczam, że nie da się uciec od samych klocków lego…
Absolutnie nie. Mam przyzwoitą wyobraźnię 3D i potrafię powiedzieć sobie, co chcę zrobić, więc dość szybko nauczyłem się AutoCada, ponieważ denerwowało mnie ciągłe proszenie kogoś o przerysowanie. Oczywiście nie mam wiedzy eksperckiej, nie jestem architektem. Ale z drugiej strony, mam czas na zabawę z nim, przemyślenie wszystkiego w najróżniejszych szczegółach, aby zmienić go tak, by był dla mnie w pełni satysfakcjonujący. Często są to drobne poprawki, jak w przypadku domku, który zacząłem rysować na drugim roku, więc teraz dopracowuję szczegóły, takie jak to, czy zlew będzie pięć centymetrów po lewej czy po prawej stronie w każdym pokoju.
Jaka była Twoja pierwsza praktyczna realizacja?
Nastąpiło to w czasie, gdy byłem bardzo szczęśliwy, że kupiłem swoje pierwsze mieszkanie na ostatnim piętrze domu z lat 30-tych. Został zaprojektowany przez żydowskiego architekta André Steinera. Miał tylko dwie sypialnie, ale okna wychodziły na trzy strony świata, więc mimo że na pierwszy rzut oka wyglądał okropnie, z niebieskimi ścianami i okropną tapetą, wiedziałem, że to dobra baza. Kiedy zeszlifowaliśmy parkiet i pomalowaliśmy ściany na biało, to był szok. Z biegiem czasu wszystkie piękne rzeczy, które ma mieszkanie, stały się oczywiste. Dopiero gdy wraz z żoną zaczęliśmy zarządzać mieszkaniem mojego brata, którym w tym samym czasie zajmował się Dvořák, zacząłem zdawać sobie sprawę z różnicy w jakości projektu architektonicznego. Oczywiście, jak na dzisiejsze standardy, nawet te apartamenty są doskonałe. Z biegiem czasu zacząłem rozwijać swoje umiejętności, otrzymując okazje do remontowania mieszkań znajomych, czasami z nieograniczonym budżetem, co pozwoliło mi na naprawdę dobre wykonanie napraw.
A co z tym domem przy ulicy Charvatskiej?
Odkryliśmy go, gdy szukaliśmy nowej lokalizacji dla naszej rozwijającej się firmy. Nie jest to oczywiście ogromna willa, ale ma swój urok i piękną historię. Właścicielem domu był wspaniały człowiek, profesor Jan Lenfeld, który był legionistą z pierwszej wojny. Doświadczył autostrady Bajkał-Amur, gdzie jeden żołnierz po drugim umierał z powodu złej higieny. Po powrocie do Brna i zbudowaniu swojej kariery stał się założycielem czechosłowackiej higieny weterynaryjnej. Miał wiele innych zajęć i stanowisk – był współzałożycielem Sokoła Kralowe Pole, założycielem pierwszej i nadal działającej loży masońskiej. Zmarł we własnym łóżku piętro niżej, tuż przed przybyciem gestapo, dzięki czemu jako jedyny z przyjaciół uniknął obozu koncentracyjnego. Kiedy go kupiliśmy, dom wyglądał zwyczajnie, był dość zniszczony, ale miał niesamowitą balustradę schodów, która nas przekonała, oryginalne okna, drzwi i klamki, a jeśli dom ma to wszystko, to wszystko jest w porządku, ponieważ można coś z tym zrobić bez ogromnych kosztów „konserwacji”.
W przypadku tych apartamentów i budynków, prawie zawsze kręcimy się wokół funkcjonalizmu…
To dlatego, że byłem nimi najbardziej zainteresowany. Eklektyczne budynki wydawały mi się zbyt jaskrawe. Później dowiedziałem się, że to po prostu brak edukacji. I nagle nadarzyła się okazja, by kupić neorenesansową kamienicę, niemal pałac, w Brnie przy ulicy Lidická. Gdyby ktoś powiedział mi sześć miesięcy wcześniej, że będę naprawiał taki budynek, wyśmiałbym go. Ale ponieważ byłem już bardziej doświadczony, w końcu zdecydowałem się na tę wielką rzecz. Mimo że na naprawy potrzebne były dziesiątki milionów dolarów, pracowaliśmy etapami. Dziś śmiem twierdzić, że wnętrza zostały odnowione ponad standard. Każdy dom, który remontuję, mam wcześniej naszkicowany, łącznie z meblami i wszystkimi alternatywami do wykorzystania w przyszłości. Na przykład na ulicy Lidickiej może znajdować się całe piętro biur lub połączenie biur i mieszkań, a nawet same mieszkania. Wszystko się liczy.
Jeśli mówimy o renowacji ogromnego budynku mieszkalnego w centrum, jak możemy sobie z tym wszystkim poradzić?
Z czasem zdałem sobie sprawę, że zarządzanie projektami architektonicznymi jest w rzeczywistości bardzo podobne do zarządzania firmą graficzną. Ale w różnych wymiarach. Zawsze istnieje podobny zestaw problemów, które wszyscy rozwiązują. Każdy dostaje czasami małe, czasami duże zamówienia, mogą być dobrze lub źle sprzedane, nie wychodzisz z pieniędzmi. Wiele lat temu zaczęliśmy tworzyć oprogramowanie do zarządzania firmą na własny użytek, ponieważ każde z naszych zamówień było inne, a zatem zawsze istniało ryzyko strat finansowych. Nazwaliśmy go Navigo3 i szybko okazało się, że świetnie nadaje się do zarządzania moimi projektami architektonicznymi. Z czasem stało się to popularne i Navigo zaczęło być wynajmowane od nas przez różne biura architektoniczne i firmy projektowe. Stopniowo stworzyliśmy również specjalną i ulepszoną wersję tylko dla nich.
Jaka jest specyfika?
Zawsze starałem się, aby Navigo miało dobrą prezentację wizualną, więc wymyśliłem graficzne termometry zamiast tabel z liczbami. Okazuje się, że to właśnie bardzo odpowiada architektom i projektantom, ponieważ są oni bardzo wizualnymi ludźmi. W Navigo mogą natychmiast sprawdzić stan swojej umowy. Ponieważ mój teść i żona pracują w firmie działającej w tej branży, mogliśmy omówić z nimi zasady, które są ważne dla projekcji. Ponadto, ponieważ w ostatnich latach budownictwo nabrało rozpędu i powstają ogromne projekty, nowe kompleksy i dzielnice, architekci i projektanci pracują w firmach, które często zatrudniają dziesiątki, a nawet setki osób. Nie da się tego zrobić bez systemu.
Zaletą jest to, że znamy i rozumiemy praktykę architektoniczną, a dziś mamy w swoim portfolio wiele biur architektonicznych. Dlatego architekci nie muszą wyjaśniać nam podstawowych rzeczy, których potrzebują w oprogramowaniu. Na przykład wykonują badania, dokumentację decyzji o warunkach zabudowy i dokumentację wykonawczą, ponieważ po prostu wiemy to wszystko. Wiemy, jaki jest typowy rozmiar ich stanowisk, jak powinny być zorganizowane, ile mają HIP, ile mają projektów dla całkowitej liczby osób zatrudnionych w firmie. Nie mamy pojęcia, ile zadań jest wykonywanych równolegle, czy studio jest trzyosobowe, czy piętrowe. I oczywiście, ponieważ jesteśmy specjalistami IT i mamy dwadzieścia pięć lat doświadczenia w prowadzeniu firm, wiemy, ile i jakiego rodzaju systemów informatycznych potrzebuje dana firma, gdzie jest połączenie z HR, z systemem obecności, jakie jest połączenie z księgowością i tak dalej.
Ale wygląda na to, że architektura jest dla ciebie większą miłością niż projektowanie graficzne…
Oczywiście nadal lubię budować marki, ale muszę przyznać , żelekka wirtualność projektowania graficznego jest przeszkodą .Architektura jest o tyle dobra, że jestbardziej namacalna, spotykasz się z rzemiosłem, technologią . Cieszę się z „wagi” naprawy, przydatności naprawy kilku domów i że ma to sens, ponieważ w Královův Polje jest tylko kilka funkcjonalistycznych willi, które nie zostały zniszczone. I oczywiście, oprócz tego, że jest to ogromna frajda, stało się to kolejnym filarem naszego utrzymania. Pomaga mi również to, że nie muszę robić architektury dla kogoś innego, robię to tylko dla siebie i moich przyjaciół, co sprawia, że praca jest o wiele bardziej wydajna. Było to dość widoczne na przykład na ulicy Lidickiej. W rzeczywistości byłem współinwestorem, kierownikiem projektu, architektem, a czasem nawet kierownikiem budowy w jednej osobie.
Co Twoim zdaniem sprawia, że architekt jest w stanie nadać budynkowi niezwykłego ducha?
Pokora! Ale jest jeszcze jedna rzecz, która dotyczy każdego dzieła sztuki, niezależnie od tego, czy jest to projekt graficzny, czy malarstwo. Gombrich już w pierwszym rozdziale The Story of Art mówi, że kiczem jest to, w co się nie wątpi. To, co robi się tylko po to, by kogoś zadowolić. Architekt, który wątpi, jest na dobrej drodze.